...czyli coś z cyklu "nie wygląda, a smakuje bosko"!
Chyba każdy z Was wie, ile trzeba wlać oleju na patelnię lub do frytownicy, aby uzyskać te nasze ulubione złote, cienkie ziemniaczki?
A teraz wyobraźmy sobie, że możemy zrobić równie smaczne z użyciem tylko dwóch łyżek oleju!
A teraz wyobraźmy sobie, że możemy zrobić równie smaczne z użyciem tylko dwóch łyżek oleju!
Potrzebujemy:
- ziemniaków... na oko, bądź ile (weźcie więcej, na pewno posmakują), u nas robię dwie blachy frytek na dwie osoby, znikają w mig :)
- olej
- wodę
- miskę
- piekarnik
- papier do pieczenia
- trochę prądu
- i ochoty :)
Ziemniaki obieramy, dokładnie myjemy, kroimy na grubsze paski w miarę możliwości. Wrzucamy frytki do miski i zalewamy zimną wodą. Idziemy na godzinę na spacer, lub przygotowujemy w tym czasie mięsko do obiadu (na przykład z tego przepisu). Po upływie godziny wylewamy wodę, osuszamy frytki i wrzucamy z powrotem do miski. Zalewamy dwiema łyżkami oleju (używam oleju z pestek winogron) i mieszamy, żeby pokryć wszystkie frytki warstwą tłuszczu. Rozgrzewamy piekarnik do 220 stopni (termoobieg), wykładamy blachę papierem do pieczenia, wykładamy frytki - jedna warstwa, zachowujemy trochę odstępu między nimi. Siup do piekarnika na około 35-45 minut (zależy jakie grube nam wyszły) i smakujemy! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz